Pamiętasz te czasy...?
Te beztroskie, szalone lata, kiedy byłeś młody, niezależny i MOGŁEŚ...?
Tak po prostu, mogłeś. Pozwolić sobie na więcej. Na wszystko. Na życie.
Bez widma obowiązków nad sobą, odwożenia dzieci do szkoły, wczesnych pobudek do pracy i szybkich zakupach tuż po niej. Nie kupiłeś, nie jadłeś. Trudno. Carpe diem, zjesz jutro. Albo i nie.
Po prostu żyłeś chwilą, nie myśląc o jutrze.
A teraz...? Czekasz. Wciąż czekasz. Na zmianę. Na odpowiedni moment. Czasem czekasz na coś, co nigdy nie nadejdzie. Życie składa się z oczekiwań.
Wstań.
Rusz tyłek z kanapy, na którą runąłeś po kolejnym chujowym dniu.
Spójrz w oczy swojego dziecka, napij się kawy i wykrzycz do siebie, że możesz. Że jeszcze zaczniesz żyć.
Cheers.
Za nas. Za bohaterów smutnych historii.
O rany... to o mnie! Dziekuję.
OdpowiedzUsuńKatarzyna