7 listopada 2014

Czy to już...?

Powoli zaczynam popadać w przedporodową PARANOJĘ

Na dobrą sprawę przecież nie wiem jak taki poród ma wyglądać. Nie wiem, czy rodzę już/teraz/natychmiast, czy to tylko fałszywe, skurczowe alarmy.

Te skurcze to absolutna nowość, aż tak silnych jeszcze nie miewałam, a teraz jak mnie taki złapie, to w jasny dzień widzę całe niebo gwiaździste nad sobą. Na szczęście mijają szybko. Do tej pory tylko kilka dopadło mnie takich, że wyłam przed pół minuty, czym śmiertelnie wystraszyłam siebie, Męża i wychodząc w popłochu z ważnego spotkania - milion myśli przebiegało mi przez głowę. Byłam przekonana, że urodzę na progu restauracji. Lub w samochodzie, whatever - wyjdzie na jedno. Na szczęście się uspokoiło.

Pytanie tylko na jak długo... Ja chyba zdecydowanie nie nadaję się do rodzenia dzieci.


... jestem pieprzoną histeryczką, ot co.

8 komentarzy:

  1. Jak się uspokoiło, to na chwilę... :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapisuj sobie kiedy Cię dopadają, być może już się zaczęło a sama akcja może się rozkręcać nawet ponad dobę. Dzięki zapiskom będziesz wiedziała czy czas między skurczami się... kurczy;)

    Cholera, no powodzenia maleńka!!!
    Wyglądasz absolutnie zniewalająco <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nadal jestem w dwupaku. Jest dobrze :)

      Usuń
    2. Ale z czym dobrze, z czym dobrze :D Ty już wypuść tego syna biednego na ten świat :*

      Usuń
    3. Uwierz mi, robię co mogę. Uparty jest po tatusiu, to pewne ;)

      Usuń
  3. No i to już, no i to już! Gratuluję mocno! Brawo:D Witamy Aleksandra:*

    OdpowiedzUsuń