24 września 2017

Inne nie znaczy gorsze. 

Jeszcze nadejdą dla nas inne wiosny...
   "Inne" - Bóg jeden wie, jak zawsze nienawidziłam tego słowa.

   Nienawidziłam wychodzić ze swojej strefy komfortu, miejsca, które w jakiś sposób znałam i czułam się bezpiecznie w nowe, nieznane. 
Nieistotne jest czego zmiany miały dotyczyć - szkoły, partnera, pracy, mieszkania - ZAWSZE mnie to przerażało. 
   Wolałam tkwić po uszy w bagnie niż coś w końcu zmienić. Ze strachu przed nowym. Bałam się zakasać rękawy i wziąć życie w swoje ręce. Odpowiedzialność za siebie - wolałam zrzucić na innych.  

 Potrzebuję zmienić nastawienie. Przegrzebuję ostatnio siebie. Bo przestałam się rozpoznawać. Szukam w swoim życiu momentu, w którym najbardziej się pogubiłam i poddałam, przekazując ster mojego życia innej osobie. 

Naiwna byłam.

   Chciałabym się obudzić. Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu tkwię w letargu. Jestem nieobecna. Patrzę na swoje życie zza szyby. Obserwuję. I czuję, że nie ma mnie we mnie. Że moim życiem żyje inna osoba. Patrzę czasem na jej zachowanie i mam ochotę strzelić jej w twarz. 
Czuję, że nie potrafię wrócić do siebie. Nie wiem którędy, pogubiłam się a fakt, że w takiej rozsypce jestem odpowiedzialna za tego małego człowieka napawa mnie przerażeniem. 


   Przeczytałam ostatnio ten fragment i zasiałam w sercu ziarno. Ziarno otuchy i w jakimś stopniu nadziei, że to prędzej czy później - nastąpi :


"Spoko mała. Wszystko będzie dobrze. Przed Tobą trochę ciężkich chwil, wiele cudownych. i dasz radę. Takie kobiety jak Ty zawsze dają radę. upadniesz i wstaniesz. O dziwo, bez niczyjej pomocy. i dalej będziesz szła z podniesioną głową"...
 Magdalena Witkiewicz



Czego sobie i Wam życzę.
Wstania z kolan.
Odnalezienia siebie.
Bo podobno po każdej burzy wychodzi słońce. 



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz