W pierwotnym planie - chciałam rozpłynąć się w zachwytach, że dni skąpane w słońcu, ciemne okulary i skórzana kurtka, to zdecydowanie coś, co mnie kręci.
Taaa... Wstałam dziś rano, a za oknem PIZGAŁO ZŁEM. Deszcz i koszmarny wiatr, jakby apokalipsa nadchodziła wielkimi krokami. Zdecydowanie wymarzona pogoda dla samobójców...
Jeszcze kilka dni temu, było tak :
Za mną (jak widać!) kilka wiosennych spacerów, pierdyliard zdjęć i zakwasy w udach. No dobra, ok - nie przesadzajmy - zakwasów dorobiłam się gdzie indziej...
Ha! Nawet to udokumentowałam :
Stwierdziłam nawet, że MUSZĘ wrócić do jakiejkolwiek aktywności fizycznej.
Potrzebuję czegoś małego, czegoś, co wyciśnie ze mnie energię, wpłynie (pozytywnie) na moją kondycję (lub raczej jej brak!) i najważniejsze... Czegoś, co można schować pod łóżko.
Póki co - mój wybór padł na STEPPER.
No bo hellooooł... Nie jestem w stanie pierdyknąć sobie roweru treningowego na samym środku salonu ;)
Wiem teraz przynajmniej, na co spożytkować nadmiar ;) wypłaty...
Zapraszam Cię ze mną na TRX ... :D :)
OdpowiedzUsuńJa mam orbitrek :) Ćwiczę od ponad roku - stało się to moim uzależnieniem :)
OdpowiedzUsuńPodoba mi się określenie "pizgało złem" ha ha ha :D Uroki wiosny niestety. A ja jestem bardzo ciepłolubna! :)