Poranek.
godz. 8:00
Budzę się z myślą :
Wszystko pięknie, dopóki nie usłyszałam deszczu i wiatru za oknem.
Szybami miotał niczym Szatan - niejaki kolega Ksawery, który musiał mieć jakiś problem do mnie, bo w piątek - zerwał blachę z mojego zacnego 10-piętrowca i w efekcie zalało mi kuchnię. Zimny drań z niego. Na bank nie zostaniemy przyjaciółmi.
Poleżałam, nasłuchałam i doszłam do następujących wniosków :
Tyle zwojowałam.
Kurtyna.
To i tak całkiem nieźle! :D
OdpowiedzUsuńWspółczuję spotkania z Ksawerym. Drań z niego...A komiks mnie rozwalił. :P
OdpowiedzUsuńzabawna historyjka, często mam tak samo:( a pogoda potrafi dobić...
OdpowiedzUsuń:F
OdpowiedzUsuńhehe
http://www.rebellook.blogspot.com/