Słowo daję, mam dość.
Jeszcze chwila i pójdę do klubu - na bieżnię, stepper czy orbitreka. Młody musi zacząć żyć na własny rachunek. Za dwa tygodnie zarządzam eksmisję. Godzinami zamierzam chodzić po schodach, szorować podłogę na kolanach i uprawiać dziki seks. Też godzinami. Nie chcę dłużej być w ciąży. Chcę, by mój Syn był już z nami. Czy z tego powodu jestem złą matką...? Chyba nie.
Chcę na wyprzedaże. Te normalne, nie dla ciężarówek. Chcę założyć "normalne" spodnie. Położyć się na brzuchu i bez uczucia zmęczenia oglądać filmy do rana. Nie chcę już więcej zadyszek podczas mówienia, zasłabnięć i bolesnych kopniaków prosto w żebra. Jestem zmęczona.
Chcę siebie z powrotem.
Rozumiem :*
OdpowiedzUsuńI trzymam kciuki za szybkie wyjście :)
Moi byli łaskawi - 38t4d i 37t2d ;-)
Rozumieli chyba co mama czuje ;)
Ale zazdroszczę :(
UsuńWracaj do siebie:* to już niedługo i juz;) byłaś dzielna!
OdpowiedzUsuńA te godziny seksu... no cóż, brzmią kusząco:D
:D
UsuńNawet nie wiesz (jeszcze!) jakie to jest uczucie pierwszy raz zasnąć na brzuchu po porodzie <3
OdpowiedzUsuńChoćbym miała tryskać mlekiem na wszystkie strony, zrobię to :)
Usuń