22 września 2014

Osiem miesięcy.

8. miesięcy. Dokładnie tyle czasu wystarczyło, by wywrócił się cały mój świat. 

I choć mojej ciąży od samego początku nie towarzyszyły żadne, typowe dla tego okresu dolegliwości, borykałam się za to z innymi problemami, przez które z wielu rzeczy, na których dotychczas budowałam swoje życie - musiałam zrezygnować. 

Z perspektywy tych kilku miesięcy widzę, jak ciężko mi było przyznać się przed samą sobą, że czasem, fizycznie po prostu nie daję rady. Niskie ciśnienie w połączeniu z potężną anemią doprowadziły do tego, że moja aktywność i zaangażowanie sprawiały mi ból, a częste i niepokojące skurcze i twardniejący brzuch, wynikające z przeforsowania organizmu, skłoniły mnie do przewartościowania, czy ważniejsze są dla mnie moje chore ambicje, czy dobro mojego nienarodzonego jeszcze synka. Ciężko było mi przyznać nawet przed własnym Mężem, że sobie nie radzę, że potrzebuję pomocy.

Skąd się to wzięło...?

Kiedy tylko na teście ciążowym zobaczyłam dwie kreski, powiedziałam sobie, że będę silna, że nie będę jedną z tych kobiet, które na czas ciąży przestają dbać o siebie, o dom, o męża. Które rezygnują z własnego życia, z własnych ambicji i pasji. Które zaszywają się w domu i całymi dniami leżą na kanapie, czytając książki o ciąży i połogu. Nie chciałam gdzieś po drodze zatracić siebie. Chciałam być aktywna. Chciałam być samodzielna.

Niestety, rzeczywistość zweryfikowała moje marzenia.
I choć nadal sam fakt proszenia o pomoc przychodzi mi z trudem, wiem, że nie robię tego dla siebie. Chcę wziąć odpowiedzialność za tą bezbronną Istotkę, którą noszę pod sercem. Ktoś powiedział mi kiedyś, że ciąża zmienia. Że przewartościowuje życie na nowo, by było ono pełniejsze, lepsze a przede wszystkim - świadome. Już zrozumniałam.
Mój Syn jest warty wszystkiego. Każdej łzy, każdego wyrzeczenia.


Niczego nie żałuję.

5 komentarzy:

  1. Niewiele Ci już zostało:))) A po porodzie będziesz mogła już funkcjonować nawet na 300% obrotów:) Sciskam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Doczekać się już nie mogę...
      Póki co - całusy dla Twojego dzielnego Adasia :*

      Usuń
  2. To jest prawda, że teraz jest moment na ustalenie priorytetów. Są one oczywiste, teraz już masz inne życie, a zaraz zmieni się jeszcze bardziej.
    Ale jestem pewna, że nie zatracisz w tym wszystkim siebie. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zdecydowanie zmienia i choć czasami trudno prosić, bo ambicje nie pozwalają, to tak jak piszesz to odpowiedzialność za małą istotę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Trzymam kciuki i życzę Wam zdrowia.

    OdpowiedzUsuń