12 lipca 2014

Zagadka rozwiązana

Czas chyba oficjalnie przedstawić Wam ALEKSANDRA. 

Od wczoraj mamy już 100% pewność iż dzieciołak nasz jest chłopczykiem. 


A teraz czas na moją pokutę. 

Kiedy będąc w 12 tc dowiedziałam się, że na 80% noszę w sobie chłopca zdołałam z siebie wykrztusić jedynie krótkie : "noooo trudnooo..."

I czułam się z tym podle. Nie eksplodowała we mnie fala szczęścia. 
Byłam przekonana, że będzie to córeczka. I nie było to wcale tak, że ja świadomie myślałam o dziewczynce. Ja po prostu nieświadomie nie brałam pod uwagę chłopca. 

Kilka następnych tygodni próbowałam ułożyć sobie to wszystko w głowie. Mój egoizm mnie przerażał. 

W dodatku, cholernie się bałam. 

Czego...?
  • że nie sprostam wychowaniu małego mężczyzny
  • że to tata, nie ja będzie dla niego wzorem, w który będzie wpatrzony
  • bałam się odpowiedzialności i wyzwań 
  • walki z obitymi kolanami 
  • dzikimi biegami za piłką i postrzelonymi pomysłami


Myślę, że żaden rodzic nie chce przyznać się przed sobą samym i partnerem, że czuje zawód związany z płcią dziecka. A ja chyba właśnie to odczuwałam i nie potrafiłam tego ogarnąć. 

Od przeszło dwóch lat pragnęłąm tego dziecka. Pragnęłąm, by było zdrowe. Jego płeć była dla mnie oczywista i nie brałam pod uwagę innej opcji. Na początku chciałam stłumić w sobie to  rozczarowanie, ale przecież wszystkie te odczucia są zwyczajne, ludzkie. I wiele z Was zapewne mnie za to potępi, bo o takich rzeczach na ogół się nie mówi. A zamiast się zadręczać, warto przyznać się przed sobą - "w porządku, chciałam chłopca/dziewczynkę, okazało się, że jest odwrotnie, trudno."

Mnie zaakceptowanie takiego stanu rzeczy zajęło kilka tygodni.

Potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, że nie ma to żadnego znaczenia. Kiedy tylko zobaczyłam na monitorze twarzyczkę mojego synka, wszystko inne przestało się liczyć. Jest taki maleńki, taki delikatny i tak zależny ode mnie, że kiedy tylko zdałam sobie z tego sprawę, w tym momencie zatrzymał się cały mój świat. 

I choć noszenie w sobie nowego życia jest wciąż dla mnie czymś abstrakcyjnym a każdy ruch (nadal!) wywołuje zadziwienie, od wczoraj mój mały synek stał się dla mnie bardziej realny, niż kiedykolwiek przedtem.


Jestem zakochana.


5 komentarzy:

  1. Pamiętam jak w pierwszej ciąży dowiedzieliśmy się, że na 70% dziewczynka będzie;) Głaskałam brzuszek i mówiłam do niego Paulisiu, szukałam już ciuszków na allegro, słodkich sukieneczek, kokardek, planowałam zabawki na 10 lat wprzód... A na następnej wizycie dowiedziałam się, że moja Paulinka to chłopak:))) I dobry miesiąc chodziłam skołowana i zawiedziona i nie mogłam zaakceptować tego, że moja Paulisia jest Antosiem;) Kobieta w ciąży pod wpływem ogromnych hormonów jest i to też ma znaczenie. Więc ja Ciebie rozumiem baaaardzo:) Dzisiaj Antka bym na żadną Paulinkę nie zamieniła;) Trzymajcie się zdrowo:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za miłe słowa :) Widziałam, że Ty już "po"!
      Zdrowia i dużo sił dla Adasia, 29 tc to już duży chłopczyk, więc wszystko będzie dobrze :*

      Usuń
  2. Ja chciałam chłopców i strasznie bałam się swojej reakcji, gdybym dowiedziała się że to dziewczynka/i.
    Jakoś czułam, że będziesz miała chłopca. Gratuluję!

    I... cóż, uwierz mi, dziewczynki bywają większymi łobuzami od chłopców, potrafią też prześcignąć w ilości siniaków i obdartych kolan :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszyscy czuli, że to chłopiec, z wyjątkiem nas ;)

      Usuń
  3. No coz uwierz ze ja mam corke i jest niestety o wiele bardziej przywiazana do tatusia. Bo to jest coreczka tatusia, a synek zwykle mamusi ;-)

    OdpowiedzUsuń