13 czerwca 2014

Nienawidzę rad.

Cudowne cztery miesiące za nami. 
Czuję się doskonale. Nie narzekam na żadne ciążowe dolegliwości. Przytyłam 3,5 kilograma. Niezwykle łaskawy to czas.




Ale, żeby nie było za kolorowo...

Wiele osób dookoła mnie uważa, że moją jedyną rolą, od momentu zajścia w ciążę - powinna stać się rola matki. Matki - czyli typowego, polskiego stereotypu kobiety zaniedbanej, z nadwagą, z wielkim brzuchem, w rozciągniętym dresie i kilkucentymetrowymi odrostami.

Hello!!! A może ja nadal przede wszystkim jestem kobietą...? Bycie matką to tylko dopełnienie mojej kobiecości.

W ciągu mijających miesięcy usłyszałam wiele gorzkich słów typu :

  • "Korzystaj z chwili, bo wnet zaczniesz się toczyć"
  • "Odpoczywaj póki możesz, bo zobaczysz co będzie, jak się urodzi"
  • "Wasze życie małżeńskie się skończy"
  • "Będziesz zaniedbana, ze sporą nadwagą i brzuchem do kolan"

Niektóre mnie raniły, do innych nie przywiązywałam wielkiej wagi. Uwielbiam rady durnych bab w stylu "jak to będę jeszcze narzekać, jak poród boli i ile złego czeka mnie potem, że dziecko wyssa  ze mnie tyle energii, że zamiast cieszyć się na nowego człowieka, będę tego żałować…"

Rozumiem. Na początku będzie ciężko. Ale jak mogę kiedykolwiek żałować, że stworzyliśmy nowego człowieka? Że powstał z nas cud...? To, co najlepsze z nas...?

Moje dziecko jeszcze się nie urodziło, a mnie nazywa się złą matką i wmawia, że będę tego żałować. Jak po dwóch latach starań można czegokolwiek żałować?!  Zła matka. Dlaczego...?

Już śpieszę z wyjaśnieniami :

- (póki co) nie przytyłam zbyt wiele 
- nie mam dolegliwości i humorów
- nadal często kocham się z mężem
- piję nałogowo (!) colę i jem pizzę
- biorę pod uwagę cesarkę i znieczulenie
- chodzę na obcasach
- farbuję włosy
- maluję paznokcie

Co więc definiuje dobrą czy złą matkę...? Pięknie to ukazano tutaj.


"Dobra matka nie inwestuje w kremy do twarzy, tusze do rzęs, lakiery do paznokci, perfumy, odzież czy bieliznę. Dobra matka nie ma czasu dla siebie, ona ma czas dla rodziny."


Takiego wała. 

...udowodnię wszystkim, że można przejść przez ciążę z uśmiechem na ustach.




5 komentarzy:

  1. Hahaha, jakbym czytała swój post, jak byłam w ciąży.
    Każdy mówił mi to samo co Tobie.
    Życie małżeńskie, nabrało innego wymiaru-wcale się nie skończyło.
    Chodzę w dresie, tak samo jak przed ciążą, ale mam zawsze pomalowane paznokcie.
    Jestem szczęśliwa, choć zmęczona chwilami.
    Moje życie nie zmieniło się na gorsze, a zyskało milionową wartość :-)

    Nie słuchaj tych głupot.
    Masz piękny brzuszek :-)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. A pewnie, że można! :D Obie to wiemy :D hłe, hłe, hłe :P
    Właśnie pakuję Don Filipka i cisnę na próbę ;) Da się? da się! :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ano pewnie, że można, a Ty wyglądasz cudnie :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Witam serdecznie, zapraszam do dodania swojego bloga do spisu blogow o ciazy i rodzicielstwie :)
    Spis znajduje sie tutaj:
    http://spisblogowociazy.blogspot.co.uk/

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie przejmuj się takimi głupotami,ja mam dwie małe Córeczki i wiem,że to tylko od nas zależy jak zorganizujemy swoje życie! fakt,może nie wróciłam jeszcze do swojej wagi sprzed ciąży i czasem chodzę z podkrążonymi oczami,ale dla tych naszych Cudów zdecydowanie WARTO! a jak się komuś nie chcę,to i bez ciąży "zmarnuje" sobie życie ;) pięknie wyglądasz! życzę powodzenia i żebyś całą ciążę zniosła tak dobrze ;)
    Marta

    OdpowiedzUsuń