Podsumujmy :
Temperatura powietrza - 37 stopni.
Mieszkanie w bloku - piętro 10.
Nade mną - blaszany dach.
Przede oknami (z mega nasłonecznionej strony!!!) - dziko prażące słońce.
Wprost nie da się wytrzymać.
Dodatkowo, wyszpiegowałam (taaaaaa, Mąż jeszcze OFICJALNIE mi się nie przyznał!) ---->
Mój P. od dziś, przez caaaaaały sierpień pracuje na nocki, więc nie dość, że :
a) TOTALNE nici z romantycznych wieczorów
b) Wszelkie zakupy (taaaak, tachanie ich również!), śniadania, obiady i kolacje (w tym posiłek do pracy!) będą NA MOJEJ GŁOWIE.
c) Będę egzystować w brudzie, kile i mogile - do 12 odsypia, więc jak już pisałam tutaj - ani mieszkania, ani prania raczej nie ogarnę.
d) Od godziny 14:30 zwykle już wychodzimy, ponieważ zaangażowaliśmy się w kilka projektów, więc do domu (wieczorem!) wracać będę sama.
e) I tyle z życia małżeńskiego.
czasem dobrze jest sobie pomarudzić !!
OdpowiedzUsuńChyba już lepiej no nie ?!?!
:)
pozdrawiam ciepło
Wprost "wyrzygałam" się emocjonalnie i faktycznie muszę przyznać, że mi lepiej ;)
Usuń