I znów miałam problem. A to wszystko dlatego, że nie tyle, nie lubię, co nie mam nic w owym kolorze w zasięgu ręki...
Po przekopaniu połowy (!) szafy - wygrzebałam spodenki, w zacnym chabrowym kolorze, przywdziałam na zad, cyknęłąm zdjęcie i jestem dumna, że z tego wyzwania wybrnęłam.
"Przywdziewanie" upewniło mnie również w tym, że zjechałam jednak do tych przeklętych 49 kilogramów, które w dniu wczorajszym pokazała mi waga. Tak luźnych spodni jeszcze w życiu nie miałam.
"Przywdziewanie" upewniło mnie również w tym, że zjechałam jednak do tych przeklętych 49 kilogramów, które w dniu wczorajszym pokazała mi waga. Tak luźnych spodni jeszcze w życiu nie miałam.
Uprzednio - zahaczyłam jeszcze o okno. To tylko upewniło mnie w postanowieniu, że wolę siedzieć głodna, niż iść po bułki. Szaro, buro i ponuro, a deszcz wisi w powietrzu.
Ojej, naprawdę jesteś szczupła. Baaardzo
OdpowiedzUsuńSzczuplutka jesteś jak ja:) :) U nas też się zbierało na deszcz, ale już wiatr rozegnał chmury, więc już głodna nie siedzę:)
OdpowiedzUsuńU nas, tak jak podejrzewałam rąbnęło jednak deszczem. Na szczęście już się unormowało :)
UsuńJestem tu pierwszy raz i strasznie polubiłam Twój styl pisania :) fajne gacie!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
http://www.brainwaves.pl/
Miło mi bardzo :)
UsuńAle płaski brzusio :)
OdpowiedzUsuńChudzielec :P
OdpowiedzUsuń:P
UsuńElegancko! Spodenki i osiągnięty wynik!
OdpowiedzUsuńGratuluję 49 :P
Powiem Ci, że wolałabym nie schodzić poniżej 50, ale cóż - przeżyję ;)
UsuńJa się nie dziwię, że spodenki luźne jak wolisz być głodna niż iść po bułki ;)
OdpowiedzUsuń