Dzień wytchnienia.
W końcu, po kilku dniach rozłąki i szalonego tempa. które narzuciło nam ostatnio życie.
Przepełnia mnie radość z małych rzeczy. Z 45 minut, które Mąż poświęcił dla mnie, by w wolnym dniu przyjechać do mnie do pracy i zjeść ze mną obiad w czasie przerwy.
Jestem spełniona. Powoli otwieram się na nowe rzeczy. Staram się chwytać każdy moment z Nim spędzony.
I głęboko wierzę w przełom. Przełom w moim i Jego życiu. Bo nie jesteśmy w nim sami.
A ja już nie ustąpię. Nigdy. Chcę walczyć o swoje szczęście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz