26 października 2015

Inni wiedzą lepiej.



Przyjęło się w Blogosferze, że macierzyństwo ukazuje się w dwóch aspektach. Albo peany i róże, albo kupy, smród i wieczna walka. Zdecydowanie jestem fanką tej drugiej opcji. Tak więc, lecimy!

5 RZECZY, KTÓRE WKURZAJĄ MNIE W MACIERZYŃSTWIE :

1. "DOBRE RADY"

Mój mały Conan wkrótce skończy rok. A ja wprost uwielbiam rady od ludzi, których dziecko skończyło kilka tygodni. Uwielbiam tłumaczyć się z moich metod wychowawczych. A co. Niedługo zacznę za nie przepraszać.


ZŁOTA LISTA DOBRYCH RAD:
  • X : W taką pogodę bez czapki...?! / w samej kamizelce...?!  
  • A : Zrobiłam to specjalnie. Czekam aż się rozchoruje i umrze. 

  • X : Jedzenie ze słoika? Zwariowałaś?!
  • A : Dlatego je tyle chrupek. Bo go nie karmię. 


  • X : Popłacze i przejdzie. 
  • A : Jasne, po co mu poczucie bezpieczeństwa...? W końcu wnet kończy rok, niech uczy się liczyć tylko na siebie. A ja będę mieć więcej czasu na wieczorne zajęcie się samą sobą.
  • X : Taki duży chłopak...? Nie możesz nosić go na rękach! Rozpieścisz go!
  • A: A na barana można...?
  • X : To kiedy drugie?
  • A : Eeee... Nigdy...?! Model rodziny 2+1 jest wprost dla mnie stworzony!
  • X : Jak to śpi z wami w łóżku...? Powinien mieć swój pokój!
  • A : Jestem leniem. Wolę go mieć pod ręką. Nie chce mi się wstawać. 
  • X : Tobie to dobrze. Cały dzień nic nie robisz, tylko siedzisz w domu.
  • A : Oczywiście. Leżę, pachnę, gówno robię, strzelam #selfie.
 
  • X : ... Ale zrobisz jak będziesz uważać.
  • A : Oczywiście. A nawet na przekór. To cała ja. 

2. OCENIANIE.

Ludzie ocenią wszystko. 
Zaczynając od zachowania, po kolor ubranek (no bo jak tak można - dziecko w czerni...?!) i dietę. Kiedyś myślałam, że to matki wiedzą najlepiej. I choćbym nie wiem, jak się przed nimi broniła, zawsze jakaś życzliwa "znajoma" - rzygnie na mnie jadem, że coś źle robię.


3. USYPIANIE. 

Mam wrażenie, że w tym czasie mogłabym zrobić pierdyliard rzeczy i że po tym, jak mały Barbarzyńca zaśnie - będzie już za późno na cokolwiek. 
Opcjonalnie - będę zbyt zmęczona. Rozpieprza mi to psychikę. Nie cierpię czytać po raz tysięczny o przygodach Małego Pieska na wsi i patrzeć, jak Conan płacząc broni się przed snem, bo chce się bawić, a jest już tak zmęczony, że potyka się o własne nogi. 
Zaciskam więc zęby,  a kiedy tylko się da - usypia Mąż. 
"Magiczne ramiona Taty" zawsze dają radę. 


4. KARMIENIE.

Podobno słoiczki to zło. Dajesz je - jesteś złą matką. Więc sterczę nad garami, starając się wyczarować coś idealnego (i zdrowego!) dla dziecka. I co...? Młody stwierdza, że wszystkie witaminki mogę sobie włożyć w .... On chce cholernego frytka z mojego talerza. Z cholernym keczupem.



5. ŚWINKA PEPPA.

Nienawidzę po stokroć. Mama Świnka, Tata Świnka... Chrumkająca rodzina z wielkim różowym penisem na twarzy, tarzająca się w kałużach. Oh, God, srsly...?




A Wy...? Co wkurza Was w macierzyństwie...? Macie jakieś swoje typy..?






4 komentarze:

  1. TO co napisałaś wcześniej: Durne komentarze wielkich znawców którym dopiero co się dziecko urodziło. "Nie zabieracie dziecka?" BOINK WRONG! nieee mam ochoty męczyć dziecka udając że w jakiś sposób to wyjdzie mu na dobre. To nasz syn, jest żywą istotą która ma szczególne prawa.

    "Czasem trzeba oddać je innym..." Hmmm no czasem, z dużym naciskiem na CZASEM bo nie chcę aby Aleksander cieszył się bardziej na widok Dzidków czy kogoś innego... Już wystarczy mi to że cieszy się bardziej na mamę a ja niestety ale muszę pracować i po PRACY mam ogromną ochotę powygłupiać się ze swoim synem... To takie nie normalne?

    Nie normalne jest dla mnie wysyłanie dziecko do żłobka jeżeli NIE jest to konieczne...
    Już widziałem specjalistów "nie noś" za często "nie śpijcie z dzieckiem"... I tak i tak dziecko płaczę, męczy się więc po co mu zapewniać traumę? Ostatnio byłem świadkiem jak ci co się zarzekali nigdy nie będą bujać nigdy nie będą chusiać... Sami to robią bo dziecko się DOMAGA... Durne chore wręcz PORĄBANY pogląd "popłacze to mu przejdzie"... Ja byłem chowany tak zwanym "zimnym chowem"... Ja tego błędu z tobą kochanie nie popełnię: Mam ochotę że syn śpi z nami i może to robić do kiedy tylko będzie chciał bo może na nas zawsze liczyć. Będę go brał na ręce tak często jak Jemu się to podoba bo JA jestem Ojcem i MAM ochotę swoje dziecko przytulać, całować itp.

    A gdzie nasz Sex... Znawcy zapytają: WSZĘDZIE gdzie się da i kiedy się da :) dodaje to wyjątkowej pikanterii i uroku.

    Widzę jak masę ludzi takich znawców lansuje się swoimi dziećmi, a dziecko i tak nie jest w centrum ich życia BA nawet się tym szczycą...

    to Raz po Drugie są tak samo oschli dla swoich dziecka jak i dla ludzi z którymi pracują :) Więc niech spada całe to durne BURACTWO...

    Weryfikacja przyjdzie po wielu wielu wielu latach... Ludzie tak często zapominają że dzieci mają SWÓJ charakter... swoje emocje i serce. Podejmują swoich własne wybory. My mamy przywilej w jakiś sposób na nie wpłynąć do czasu...

    Miarą sukcesu będzie dla mnie to czy Aleksander będzie chciał z nami spędzać czas... Czy będzie mu na tym zależało? Czy to będzie jego wartość?... Budowanie więzi to dla mnie klucz... Bycie Kimś dla mojego syna to równie ważna rzecz. Ja się przy tym spełniam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się ze wszystkim co napisała cała rodzinka Wasza ;)
    Mnie rozbrajają rady jak mam leczyć MOJE dzieci, rady o karaniu!!! Gdzie na koneic usłyszę że mi dzieci wejdą na głowę.
    Nie. Nie wejdą. Bo my z nimi rozmawiamy. Nie karamy. Nie pokazujemy, że jestesmy od nich lepsi. Rozmawiamy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sylwia, jesteście dla mnie wzorem rodziny! Marzę o tym, by Aleksander miał z nami tak dobry kontakt jak Wasi chłopcy z Wami :)
      Oby tylko starczyło nam cierpliwości :*

      Usuń