5 lutego 2015

Dziecko. Pochłaniacz czasu

Dziecko i blog.
Mówię Wam - te dwa słowa wzajemnie się wykluczają.


Naprawdę chylę czoło przed wszystkimi, którzy oprócz blogowania i całej tej blogowej otoczki, zajmują się dzieckiem, mężem i domem, znajdując jednocześnie czas na swoje pasje i pracę. 

Ja nie jestem i prawdopodobnie nigdy nie będę znaną blogerką. Blogowanie jest czasochłonne i wymagające skupienia. W czasie pisania postu moje dziecko zwykle krzyczy wniebogłosy, domagając się uwagi i pluje smoczkiem, błagając spojrzeniem, abym w końcu odeszła od laptopa i wreszcie (!) ogarnęła jego brudny tyłek. 

Więc kiedy 2,5 tygodnia temu natchnęło mnie do (nierównej!) walki z szablonem bloga - myślałam sobie - trafiłam na prosty, minimalistyczny szablon, no przecież znam HTML, dzieć grzecznie siedzi w bujaku, obgryzając piąstki, więc w max dwie godziny uwinę się ze wszystkim...


Jaaaaaaaasne.

Po mniej więcej pół godzinie był głodny. Zrobił kupę. Nie chciał siedzieć. Nie chciał leżeć. Chciał chodzić. Czyli - być noszonym przeze mnie na rękach z pokoju do pokoju pierdyliard razy. Inaczej krzyk, pisk i opieka społeczna na karku murowana, bo przecież dzieciołaka morduję. Srsly. Doszłam nawet do wniosku, że mój Syn ma zainstalowany jakiś radar, bo ilekroć w ciągu tygodnia podchodziłam do uruchomienia przeglądarki - miał milion problemów do rozwiązania, już - teraz - natychmiast. 

I tym sposobem minęły blisko 3 bite tygodnie. Ale (wyrodna!) matka znalazła sposób. 
Nocą, zamknęłam moich chłopców w pokoju obok a sama spędziłam samotny wieczór w kompletnej CISZY. Rozumiecie...? Bez płaczu, gaworzenia, dzikich jęków i postękiwań. W CISZY! To dopiero była impreza. W trzy godziny było po sprawie, w końcu mogłam skupić się na czymś bez poczucia winy i ogromu smutnych, wycelowanych we mnie granatowych oczu mojego Synka.

Z szablonem walkę wygrałam, więc z czystym sumieniem wracam na moje - odświeżone blogowe włości. Tęskniliście...? My tak :)



* a teraz UWAGA - poszukuję sposobów na pogodzenie macierzyństwa z blogowaniem. Mariola , Sylwia - Wy macie dwójkę maluchów a jakoś radę dajecie - zdradzicie, jak to się robi...? :)





10 komentarzy:

  1. Kochana moja, wiesz jak ja to robię? Piszę w pracy!
    Dni wolne mam zaplanowane od rana do wieczora...takie są właśnie wolne :)

    Ostatnio brak czasu nawet na wyjęcie lustrzanki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kiedyś, że nazwę "urlop" macierzyński na bank facet wymyślił :P
      Ty się ciesz, że masz dokąd uciec, ja na ten luksus poczekam pewnie aż mały się ogarnie, albo przynajmniej zacznie stawiać pierwsze kroki ;)

      Usuń
  2. U mnie z maluszkiem i pisaniem jako tako problemów nie było.
    Gorzej jest teraz, kiedy Antek wymaga uwagi cały czas.
    Sposób mam taki, że piszę wieczorami, kiedy śpi, bądź kiedy jest mąż i odciąża mnie od obowiązków ;)


    ps. Piękne zdjecia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :)
      I mam podobnie - wszystko kosztem snu (a czyjego? własnego!), a potem wyglądam jak jakieś zombi ;)

      Usuń
  3. Zjadło mój komentarz? Bleeee!
    Kochana, moje blogowanie umarło kiedy pojawił się Antuan żeby ożyć znów kiedy znałam już godziny drzemek syna. Przy Poli jeszcze leżę, ale fakt jest taki, że zdecydowanie łatwiej wrócić do pisania, kiedy bohaterem są właśnie dzieci. Gdybym miała pisać i myśleć o innych sprawach niż te, które mnie zajmują całkowicie i bez reszty (a umówmy się...^^), to musiałabym mieć rozdwojenie jaźni. Ewentualnie blog kosztem czasu... z rodziną? kosztem snu? No coś trzeba byłoby ukrócić.
    Ale, ale, bez spiny! Znajdziesz swoje rozwiązanie i wrócisz na internety :D

    Piękniuchny synuś!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Póki co, mam chyba jedynie chwilę podczas karmienia ;)
      Najczęściej nadrabiam wtedy blogowe zaległości - królestwo i pół księżniczki dla tego, co wymyślił androida <3

      Usuń
  4. Może dzieci już tak mają, że jak widzą laptop to nagle przypomina im się masa potrzeb. ;) U mnie też jakoś tak to dziala. W sumie dlatego zwykle korzystam z internetu na tablecie. Małe, w każdej chwili chwycę i po sprawie. Mały się nawet nie zorientuje. ;)
    Zwykle piszę, kiedy synek śpi, ewentualnie jest bardzo zajęty swoimi "sprawami". Generalnie rzadko zdarza mi się pisać wieczorami, kiedy mąż zajmuje się małym, bądź oboje już śpią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ty na tablecie, ja - na smartphonie. Chwała dla tego, co wymyślił androida :)
      Jedyny minus to ekran dotykowy - mój Aleks przypadkowo machnie rączką i sms wysłany.Kij, że w połowie i zamiast do męża, to do jego przyjaciela. A niech się matka tłumaczy ;)

      Usuń
  5. Gratuluję!
    Jednak wzięłaś inny szablon :) I dobrze :) Ja przy tamtym Twoim siedziałam 4 godziny i nic mi się nie udało ogarnąć, więc wiesz :P hahahahahha :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję!!!
      Nawet nie wiesz, jakie nowe przekleństwa cisnęły mi się na usta podczas tej szalonej nocy ;)

      Usuń