GRUMBLE {ON}
Tak mniej więcej się dziś prezentuje się moja osoba...
Za oknem deszcz, wiatr, kiła i mogiła.
Mój pierwszy, totalnie wolny weekend, a za oknem dosłownie pizga złem. Nie cierpię takich dni jak dziś. Nie cierpię chwil, kiedy moją aktywność ogranicza aura za oknem.
Miałam multum planów na dziś, a na swojej liście "Rzeczy do zrobienia" zdołałam odhaczyć tylko 3 pozycje. Z 10...
Mam poczucie totalnie BEZPRODUKTYWNEGO dnia.
MOOOTYWACJO! Wróć.
Zaległe artykuły, na które deadline był przewidywany na "miesiąc temu" - spiętrzyły mi się już tak PRZEpotężnie, że nie potrafię się z tym ogarnąć. Czas nie stoi w miejscu, a nowych tematów wciąż przybywa.
Trafiłam za to na cytat, z którego uczynię chyba motto nadchodzącego tygodnia :
Taaa... W teorii zawsze byłam dobra. Gorzej, jeżeli chodziło o zastosowanie tego w praktyce...Usuń ze swojego słownika słowo 'problem' i zastąp słowem 'wyzwanie'. Życie stanie się nagle bardziej podniecające i interesujące.[Albert Camus]
Tak, zaginęła motywacja i przepadł gdzieś mój optymizm, że wszystko (szybko!) nadrobię. Ambitne plany mam, jak zawsze zresztą, ale cóż. Póki co, gorzej z ich wykonaniem ;)
GRUMBLE {OFF}
Optymistycznie kończąc :
Dodatkowy bonus dnia to fakt, że Żelikowska wylądowała na porodówce, a ja przeżywam Jej poród jak swój własny. Z nerwów mam ściśniętą kulkę zamiast żołądka i nawet siku idę robić z telefonem. Nie potrafię sobie znaleźć miejsca. Cholernie się denerwuję, chciałabym, by wszystko poszło gładko i szybko, a Filipko był już po drugiej stronie brzucha. Ech.
Tyle dobrze, że Mąż jest w pracy i został mu zaoszczędzony widok żony w tak ekstremalnych stanach emocjonalno - depresyjnych ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz