18 grudnia 2012

waiting for the sunrise

Miało być o nadchodzących świętach. 
O noworocznych postanowieniach.  
O śniegu skrzypiącym pod stopami. 
O pierwszej sylwestrowej nocy spędzonej jako jedno ciało.


Miało. 
Ale jak to zwykle bywa - złamane obietnice nadchodzą w czasie, w którym bolą najmocniej.


Któregoś dnia przysięgłam sobie, że nie będzie tu  nigdy więcej wpisu o zawiedzionych nadziejach. 
O niespełnionych obietnicach. 
Ale świadomość powrotu starego boli. 
Boli ciało, rozrywa duszę. 


3 lata minęły, a ta strata dotyka mnie jeszcze mocniej. Ze wspomnieniem każdego tygodnia czuję lukę w sercu.
Nie chcę już być się w tym sama...







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz