Festiwal Życia już za nami.
Ostatni miesiąc sprawił, że wszystko
w moim życiu stało się podporządkowane temu wydarzeniu, a każdy
wolny dzień - był czasem działania w jego sprawie.
Opłaciło się.
Na Festiwal przybyły
tłumy. Z założenia miał on charakter prorodzinny i to właśnie na najmłodszych czekało najwięcej atrakcji - stoiska z zabawkami, trampoliny, dmuchane wesołe miasteczko, oraz specjalny program prowadzony przez organizację Crazy Kids. Fani sportu również znaleźli coś
dla siebie -
piłkarz krakowskiej Wisły, Honduranin
Osman Chavez, był jedną z osób, które wzięły udział w Festiwalu:
- Od momentu, gdy oddałem serce
Jezusowi, moje życie się zmieniło, zmieniło się też życie
mojej rodziny. Kiedy byłem mały, marzyłem, żeby choć raz
przelecieć się samolotem. Teraz spędzam więcej czasu w powietrzu,
niż ptaki - mówił reprezentant Hondurasu.
(fragmenty tego wydarzenia możemy zobaczyć tutaj)
Ale jak napisałam wcześniej - Festiwal już za nami.
A jego koniec jest zarazem początkiem czegoś nowego.
Mam nadzieję, że podołam nowym wydarzeniom i nigdy więcej nie rozminę się z wizją nadchodzącą do mojego (naszego?) życia.
W końcu należy obudzić w sobie optymizm, czyż nie...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz